Strony

wtorek, 11 grudnia 2012

A może by tak wrócić?

Tyle czasu mnie tu nie było i wszystkie moje przemyślenia gdzieś mi się w głowie kołatają. Tylko czemu zawsze w takich godzinach, że i tak bym tego tu nie opisał? :P

Łycha!

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Kim jesteśmy?

Kim naprawdę jestem? To pytanie, które sobie ostatnio zadaję. W ciągu życia cały czas zmieniamy się, kształtuje nas nasze otoczenie, ludzie z jakimi przebywamy, miejsca w jakich przebywamy, a że te miejsca i Ci ludzie są różni w różnych etapach naszego życia, to i my jesteśmy różni. Zwracamy uwagę na pewne wzorce zaczerpnięte z książek, kina, telewizji i staramy się brać przykład z części z nich, nawet jeśli robimy to nieświadomie. Ale czy to kim jesteśmy tak naprawdę zależy od tego gdzie, co, jak z kim? Czy zależy to od naszych przyjaciół i ich postrzegania na świat? Po części na pewno tak, ma to na nas na pewno wpływ, na niektórych większy niż na innych, ale to nie tylko to. Podejmowane przez nas decyzje, wybory, to co czynimy zależy przede wszystkim od tego jakie my wyznaczyliśmy sobie priorytety w życiu i czym się kierujemy. I tak, tutaj oczywiście wpływ środowiska potrafi być odczuwalny, szczególnie widoczny jest on przy ludziach słabej woli, możemy kierować się wpojoną nam religią, pewnymi zachowaniami i tak dalej, kompletnie ignorując własne myślenie. Z drugiej strony własne myślenie też nie do końca jest dobre, z jednego prostego powodu, człowiek jest istotą egocentryczną, nie zawsze jest to złe, bo jak komuś sprawia przyjemność pomaganie innym, to raczej fajna sprawa, ale chodzi mi o to, że zawsze, ale to zawsze kierujemy się w życiu tym, aby nam było dobrze, czasem robimy to nawet trochę nieświadomie, ale zawsze chodzi o to samo. No i właśnie teraz pytanie czy dążymy do tego, aby było nam dobrze teraz, zaraz, już, czy raczej jesteśmy w stanie część rzeczy poświęcić, w zamian za obietnicę "dostatku" w przyszłości.
No i tutaj dochodzimy do tego o czym chciałem pisać, a chciałem pisać o sobie, jak zawsze zresztą, no ale o to przecież tutaj chodzi :P No, ale wracając do tematu, a raczej zaczynając temat, bo póki co to tylko tutaj rzucam zwitkiem myśli. Przez większość mojego życia koncentrowałem się na teraźniejszości, na tym, aby dobrze mi było teraz, zaraz, już i tyle. kompletnie nie myślałem o przyszłości, o tym co będzie kiedyś, ważne było, aby teraz było dobrze. Miało to swoje plusy i minusy. Zacznijmy od plusów. Wybawiłem się. O ile nie zrobiłem w życiu wielu rzeczy, które bym chciał, to jednak cieszyłem się każdą chwilą, raczej nie żałuję swoich decyzji i po prostu mogę stwierdzić, że całkiem dobrze przeżyłem tą część mojego życia, co była (a przynajmniej dopóki nie zrezygnowałem z drugich studiów, bo później zaczęło być trochę lipnie). W każdym razie z większości mojego życia jestem zadowolony, w sensie, że wiem, ze nie osiągnąłem za wiele, ale było fajnie i tyle. No i minusy. Pierwszym podstawowym minusem jest to, że jak już stwierdziłem, że trzeba się wreszcie ogarnąć, to okazało się, że nie mam pomysłu na życie, nie wiedziałem co ze sobą zrobić, smutna sprawa. Drugim minusem jest to, że tak naprawdę jestem w sporym stopniu pozbawiony marzeń. O co chodzi, skoro nigdy nie rozmyślałem o przyszłości, to też nie zastanawiałem się specjalnie nad tym co chciałbym zrobić, co osiągnąć, wiadomo jakieś tam pobieżne myśli się pojawiły, ale nic specjalnego i to takie smutne jest w sumie. No i trzeci minus, jak już zdecydowałem się co chciałbym zrobić, to napotykam spore problemy w drodze do celu. Jest to zdeterminowane tym jak do tej pory wyglądało moje życie, że było taką pogonią za chwilą i teraz bardzo często jak chcę coś zrobić konstruktywnego, jakoś się rozwinąć, czy podążać do moich celów, to wciąż łapię się na tym, że wolę zrobić coś co mi przyniesie radość teraz, taką pozorną i nieprawdziwą radość, ale wystarczającą, aby było fajnie teraz.
Bardzo ciężko jest mi zwalczyć to w sobie, ale wiem, że to jest klucz do całej reszty zmian, bez tego nie jestem w stanie stać się tym kim chcę. Na razie stosuję metodę małych kroczków, powolutku rezygnuję z różnych przyjemności, staram się robić coraz więcej i jakoś mi to idzie, ale jest ciężko. Jednak nie jest to takie proste jak myślałem, że będzie. Dobra, tyle na dziś. :)

piątek, 20 kwietnia 2012

Hida!

Trochę mnie tutaj nie było. Mogę się niby usprawiedliwiać, że nie miałem czasu pisać, że miałem dużo rzeczy na głowie, ble ble ble, ale nie o to chodzi. Po prostu ostatnio nie miałem czasu na jakieś poważniejsze przemyślenia to i nie było o czym pisać ;) No, ale po kolei.
Znalazłem pracę. Nie jest to praca wszech-czasów, ale póki co jest i to jej największy plus. Pracuję w firmie robiącej inwentaryzacje. Do tej pory byłem na dwóch inwentaryzacjach, raz w Opolu w Decathlonie, a raz na bielanach w Decathlonie. Praca ogólnie jest całkiem fajna, chociaż godzin mi mało wyszło, no i jest to raczej dorywcza praca, także przydałoby się jakąś drugą znaleźć do kompletu ;) W zeszłym tygodniu w środę miałem szkolenie, a w piątek rano jechałem do Szczecina, także na tym skupiały się moje myśli. No właśnie, jak mowa o Szczecinie. Byłem w weekend na koteiu, jest to taki ogólnopolski, ogólnoświatowy może raczej, turniej w legendę pięciu kręgów, czyli karciankę w którą gram, wygrany oprócz tony nagród ma możliwość wpływu na dalszą historię rokuganu, ble ble ble. Tak się składa, że jakimś cudem wygrałem. Poziom mojego podekscytowania z tego powodu jest na tyle duży, że o niczym innym ostatnio nie myślę w sumie :P Ogólnie finały to było tak stresujące przeżycie, że o kurna ja pitolę i jeszcze bardziej :D
Jakoś tak w niedzielę w nocy wróciłem do Wrocławia, w sumie w poniedziałek już, odespałem, przeżyłem dzień, później na nockę, w środę znów na nockę i tydzień jakoś minął. Kompletnie nie miałem siły i ochoty na myślenie, no ale zbliża się weekend, także mam wielką nadzieję, że uda mi się skleić zlepek moich myśli w coś konstruktywnego :)

Tyle na dzisiaj :)

HIDA!!!!

środa, 4 kwietnia 2012

Takie tam

Rany, oglądałem wczoraj film eksperyment => link do filmwebu Eksperyment
Najświeższy film to to może nie jest, ale nie widziałem go wcześniej ;) No i ogólnie tak no, to mnie naszło po tym filmie na przemyślenia, jacy to ludzie są głupi, upośledzeni, jak to zawsze skorzystają z okazji aby sprawić komuś innemu krzywdę, wyżyć się na nim, jak to cieszymy się z czyjejś niedoli i jakim to podłym gatunkiem jesteśmy. Nie wszyscy co prawda są tacy, ale znakomita większość i w sumie to jest straszne, bo jak sobie pomyślę, że ludzie otaczający mnie mogliby w odpowiedniej sytuacji stać się tak kompletnie inni, to przeraża mnie to w jaki wielkim stopniu się nie znamy. No i tak ogólnie to polecam obejrzenie filmu, no ;)

Ale tak oprócz tego to jeszcze chciałem o czymś pisać, o tym jak ważne są czyny, a nie słowa. Ostatnio piszę jak bardzo chciałbym się zmienić, poprawić itp, i tak też myślę, tak uważam, no tak bym chciał ogólnie, natomiast czyny średnio za tym idą. Myślałem, że wszystko będzie takie łatwe i z dnia na dzień się zmienię i zacznę robić różne rzeczy, natomiast tak prosto nie jest. Na szczęście powolutku zdążam w kierunku celu, dodaję sobie różne obowiązki itp i staram się ich w miarę trzymać, natomiast niestety moja wewnętrzna zmiana będzie trwała dłużej niż myślałem. No, ale cieszę się, że powoli zdążam w kierunku celu, lepiej powoli niż wcale :) Dobija mnie czasami myśl, że nie potrafię tego wszystkiego przyspieszyć, jednak chyba muszę wprowadzać zmiany w sobie po kolei.

No i święta niedługo, jakoś mnie nie zachwyca ta perspektywa. Tylko jedzenie, picie, jasne, posiedzę sobie porozmawiam z rodziną, ale brakuje mi tego czegoś, przez co mógłbym nazwać to świętami, a nie wydłużonymi imieninami, bo wygląda to podobnie. I nie mówię tutaj o jakieś bliskości z bogiem itp, zupełnie nie o to mi chodzi, no ale moja religijność (czy też w większości jej brak) jest dłuższym tematem na kiedy indziej. Chodzi mi o to, że czy to wielkanoc czy boże narodzenie to w większości z nas jest to po prostu zwykłe wolne połączone z obżeraniem się i piciem i w sumie to takie smutne jest, bo po co świętować święta (tak wiem, masło maślane :P) skoro tak naprawdę ich nie świętujemy tylko je przezywamy. Głupie jest to wszystko, ta cała ludzka hipokryzja.

Dobra, to tyle.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Wstyd

Kurczę, coś ostatnio tutaj nie pisałem, chociaż z drugiej strony jakoś tak za bardzo nie miałem co, no ale to się zmieniło to sobie napiszę :)
Widziałem ostatnio film o tytule Wstyd. Tutaj macie link do filmwebu z opisem filmu "Wstyd".
Jest to opowieść o 30-letnim mężczyźnie, który jest uzależniony od seksu. Film ten wywołał we mnie sporo przemyśleń, a że moje miejsce do wypisywania ich jest tutaj, to tak sobie piszę ;P To tak może streszczę o co w filmie chodziło. Film pokazuje życie mężczyzny, dla którego seks jest pewnego rodzaju ucieczką od rzeczywistości, od uczuć. Jest to dla niego pewien sposób ucieczki. Wydaje mi się, ze bohater tutaj sam się upadla jakby trochę za karę, boi się on uczuć, a może nie jest do nich zdolny, a seks jest dla niego takim jakby ukojeniem. Jedyne przejawy uczuć jakie w nim widać występują podczas rozmów z siostrą, gdzie wybucha wręcz negatywem emocji. Cierpi on na taką anoreksję emocjonalną, ucieka w seks oszukując siebie, że bliskość fizyczna zastąpi mu bliskość emocjonalną. Ogólnie to film świetnie oddaje dramat ludzi, którzy czują pustkę emocjonalną i wyższe uczucia znają tylko z opowieści.
Na początku oglądania zacząłem sam siebie porównywać do głównego bohatera. Sam byłem przez długi czas zamknięty w takim świecie własnych żądz, gdzie tylko przyjemność miała jakiekolwiek znaczenie (dalej jestem po części, chociaż do niedawna myślałem, że mam to za sobą :( ). Jednak z biegiem trwania filmu i rozumienia go (może na swój opaczny sposób, ale to nie istotne), doszedłem do wniosku, że jednak aż tak źle ze mną nie było, chociaż gdybym w pewnym momencie życia skręcił nie w tą ścieżkę, to mógłbym kiedyś być jak ten główny bohater. Bardziej mogę się porównywać do bohatera pod względem pewnego rodzaju uzależnienia niż pustki emocjonalnej, chociaż w pewnym momencie życia wszystkie moje uczucia były dość sztuczne. Nie chcę tutaj w żaden sposób usprawiedliwiać mojego zachowania poprzez jakieś uzależnienie czy inne tego typu rzeczy, bo jednak człowiek sam kieruje swoim życiem i tak naprawdę zazwyczaj to jaki jestem mi nie przeszkadzało i byłem z tego zadowolony, jednak doszło do mnie, że czasem tylko ranię innych i samego siebie przez moje podejście do seksu. Ciężko mi tak pisać o swojej seksualności, szczególnie, że nie do końca wiem, kto to przeczyta, a to jednak dość prywatna sprawa, ale po tym filmie ten temat mi wciąż chodzi po głowie i jakoś tak ciężko mi zbyć to wszystko milczeniem. Wiem, że kiedyś sam oszukiwałem sam siebie, wmawiając sobie jak wiele czuję do pewnej osoby, mimo że tak naprawdę zależało mi tylko na seksie, wiem, że mimo ciągłych prób zmiany nie udaje mi się do końca pozbyć tej części siebie, wiem że mogę czasami sprawiać wrażenie, ze zależy mi tylko na seksie, wiem, że trochę poprawiłem się w tej kwestii, ale wciąż wiele muszę zmienić, wiem, że głowa mówi mi jedno, a ciało drugie, a ja słucham ciało, wiem, że jestem słaby i nie mogę oprzeć się pokusom i wiem, że pragnę to zmienić, stać się silniejszy, lepszy, oczyścić swoją duszę, no i myślę, że chyba znalazłem pewien sposób na samokontrolę, a przynajmniej na próbę samokontroli, mam nadzieję, że wytrwam, że stanę się lepszy, że zmienię tą część swojego życia, bo przestałem w pełni akceptować tą część siebie (mówię w pełni, bo jednak część mojej podświadomości, dalej mi mówi, że tak jest dobrze). Rany, ale długie zdanie mi wyszło, nie wiem czy coś ktoś zrozumie z tej notki, mam nadzieję, że tak, a jak nie mówi się trudno, ważne, że mi zrobiło się lepiej na duszy.
Dziękuję wszystkim, którzy ze mną są, którzy są dla mnie ważni, Kocham was ludzie, a to samo w sobie daje mi wiele :)

piątek, 30 marca 2012

Szare komórki wyłączone...

No i co, znów niemoc twórcza? Niefajnie :P Miałem wczoraj wieczorem co nieco napisać, ale jak wróciłem do domu to nie miałem na nic sił, oprócz snu, miałem się dzisiaj zrewanżować i rano coś napisać, ale mi się nie chciało... Walcz Paku ze sobą, walcz.
Wczoraj spotkałem się z Iloną, dawno jej nie widziałem, także miło było ją spotkać i porozmawiać sobie i o życiu i o pierdołach i o wszystkim :) No i coraz bardziej przekonuję się do swojego planu, tylko potrzebuję zebrać więcej sił, w sensie zebrać się w sobie bardziej no.
A tak poza tym to nie wiem, mam dzisiaj tak całkowicie wyłączone myślenie, ze to po prostu niemożliwe. Wpadłem na pomysł, że będę w ciągu dnia zapisywał na kartce czy gdziekowliek indziej moje myśli, tak aby wiedzieć do czego później wrócić i co opisać. Mógłbym rozpisywac co tam robiłem, jak mój dzień wyglądał i tak dalej, ale nie o to chodzi w tym blogu. Dzisiaj nie myślę, także na tym kończę, może później mi coś do głowy wpadnie jeszcze.

czwartek, 29 marca 2012

Buraki

Miałem rano zamiar pisać o czymś zupełnie innym, ale to inne to wieczorem napiszę w takim razie. Dlaczemu? To wszystko wina pewnego buraka jakiego dzisiaj spotkałem. Takiego zadufanego w sobie, uważającego się za lepszego od innych buca to dawno nie widziałem. No, ale może od początku opowiem tą krótką historię.
Urodziłem się w roku pańskim 1990.... no dobra, może nie aż tak od początku :P
Wczoraj byłem na rozmowie o pracę. Rozmowa jak rozmowa, praca kijowa, ale zawsze coś. Miała to być praca w cyfrze plus. Koleś powiedział mi, ze są dwa typy pracy, albo u nich w punkcie, albo jako chodzenie po ludziach, przy czym przy chodzeniu po ludziach to opowiedział to tak, jakby chodziło o jakąś pomoc typu naprawa czy tego typu sprawy. No ok, nie jest to nie wiadomo co, ale jest, pracy potrzebuję, to co mi tam. Dzisiaj miałem pójść tam, na taki dzień próbny gdzie zobaczę jak to wszystko wygląda, pod koniec dnia miał być test i mieli mi powiedzieć czy mnie przyjmą. No spoko, brzmi ok. No to idę sobie tam rano i co się okazuje, po pierwsze pracy w punkcie nie ma, a po drugie to nie mają być żadne naprawy, tylko zwykła akwizycja. W akwizycji pracowałem przez chwilę i trochę się przejechałem na tym, no ale tutaj miała być jakaś stałka, także niech będzie, spróbuję (jestem naprawdę coraz bardziej zdesperowany). No to tam pakujemy się do samochodu i mamy jechać do jelcza. Nie ujechaliśmy nawet 50 metrów, a już koleś, który miał mnie szkolić zaczął wyskakiwać z dziwnymi tekstami, wręcz mnie tam obrażać. W dużym skrócie to myślałem, ze mu zaraz krzywdę zrobię :P Na szczęście złapaliśmy gumę, także było trochę kombinowania z próbą naprawienia tego, a ja sobie poszedłem, bo z takim bucem to kompletnie nie mam ochoty pracować, nie ważne ile by mi płacili. No to tak w skrócie było no. :)

Oprócz tego to jestem coraz bardziej przekonany do obcięcia włosów, co prawda zapuszczałem je całkiem sporo, ale czasem trzeba coś zmienić ;) Tylko mi ich szkoda. A może po prostu boję się zmian, boję się tego, że coś utracę (i nie mówię tutaj o włosach). W sumie strach to dość naturalna rzecz nawet kiedyś maturę pisałem na temat strachu :P Tak mi się przypomniał cytat:
Courage is to resist fear, mastery of fear - not absence of fear. (ang.)

— Mark Twain

Sam sobie przeszkadzam w tym, aby się zmienić, maskara. Ale nie do końca wiem jak wykorzenić z siebie ten strach przed zmianami. Dobra, mam pustkę w głowie, może wieczorem przeleję tutaj resztę moich mysli.
Strasznie dzisiaj nieskładnie piszę, raz o gruszce, raz o pietruszce, a raz o balonikach, maskara :D
Potrzebuję usiąść i pomyśleć, niech ktoś mi odetnie internet :P Dobra, kończę pisanie tego czegoś, bo to jest dziwne już :)

wtorek, 27 marca 2012

KABANOS - Baleron w kartoflach pod keczupem

No to tak sobie pomyślałem, że tak sobie poopisuję co tam mi we łbie biega podczas tej piosenki, a co mi tam :P
Tutaj link dla tych co nie słyszeli (jak mogliście!) Baleron w kartoflach pod keczupem   

Mój pokoik taki malutki
Drzwi pozamykane do całego świata
Chciałbym więcej, bardziej i mocniej
Jestem ptakiem, który nie potrafi latać

Tak sobie w sumie myślę, że też tak mam taki malutki pokoik, w którym to jestem zamknięty i mimo tego, ze bym chciał wiele rzeczy to nie mogę, bo mnie ten pokoik tak ogranicza i tak niefajnie w sumie bo bycie ptakiem, który nie potrafi latać, to jak bycie rybą która nie potrafi pływać, w sensie, ze człowiek się taki bezużyteczny, nieważny czuje. Także no tak zaczyna się niefajnie. (ale muza fajna :P)

Gdzie ja jestem, halo? Jest tu kto?
Czy ktoś mnie słyszy?
Jeżeli mnie słyszysz, odezwij się

Wołanie u pomoc jest naturalną reakcją każdego człowieka, nieprawdaż? Ja w sumie też tak nie wiem gdzie jestem w swoim życiu i co i gdzie i jak i po co i tak sobie krzyczę i krzyczę.

Mój pokoik nie ma okienka
W kącie leży stara, zardzewiała łyżka
Na stoliku pusty talerzyk
Po podłodze biega przestraszona myszka

To smutne żyć w takim pokoju bez okienka, nie można patrzeć na otaczający Cię świat, dodatkowo pokoik jest malutki, także ogólnie jest lipnie, a tu jeszcze jakaś łyżka zardzewiała w kącie, jako pomysły czy idee o których się już zapomniało. Pusty talerzyk, bo w głowie pustka i pomysłów brak, a przypominam, że okienka nie ma, to ciężko brać inspirację z zewnątrz ;) No i resztki świadomości, resztki naszej osoby sobie tak biegają jako taka przestraszona myszka no. Kijowo się to wszystko zaczyna co? Ale będzie lepiej ;)

Pomocy! Czy ktoś może mi pomóc?
Nie wiem gdzie jestem
Proszę, pomóżcie

I znów jakże naturalne wołanie o pomoc, kolejne bo na poprzednie nikt nie odpowiadał, albo odpowiadał, ale za cicho, albo nie chcieliśmy słyszeć jak odpowiada, no i nie wiemy gdzie jesteśmy i o pomoc wołamy, bo tak najłatwiej, aby ktoś coś za nas zrobił, ale przecież nikt nie będzie za nas żył ;)

Mój pokoik zimny i obcy
Wielkim kłamstwem przezroczystym
Jak powietrze
Jest wydęty, pękają ściany
Takie kłamstwo nie jest w stanie
Więzić wiecznie

No tak, nie dość, że pokoik malutki, pozamykany na cztery spusty, bez okna to jeszcze zimny i obcy. I jak tu być normalnym? :P Ten pokoik to tak w sumie cała nasza głowa jest, no a w głowie ciężko mieć okna :P No, ale wracając do naszego pokoiku, każdy ma jakieś różne kłamstwa, cały świat jest przesiąknięty kłamstwem, ale najgorsze jest to, że okłamujemy samych siebie i później nam ściany pękają, bo nasza malutka główka nie jest w stanie wszystkiego pojąć i zrozumieć.

Błagam wypuśćcie mnie
Obiecuję, że nikomu nie powiem, naprawdę
Wypuści mnie ktoś?
Halo, no do jasnej cholery
To jest jeden z moich ulubionych momentów w piosence, kolejne, trzecie już wołanie o pomoc z zewnątrz, błaganie raczej już teraz. Tak na marginesie to to "obiecuję, że nikomu nie powiem, naprawdę" kojarzy mi się ze scenami filmów, gdy ktoś jest porwany i takimi tekstami rzuca :P No i w końcu pękamy, nie słyszymy odpowiedzi, a przynajmniej nie takiej jaką chcemy i pękamy. Każdy powinien tak sobie pęknąć, fajna sprawa ;)
Kto, kto, kto mnie tu wsadził
Narzucił, nakazał, wyzyskał, zdradził
Sami się wrzucamy, sami sobie robimy krzywdę i sami się zamykamy w takim pokoiku. Ludzie to głupie istoty ;)
Żar, żar mojej miłości
Gaszony przez ich puste wartości
10% z życia wzięte
Proszę o resztę,
Tak, wszyscy jesteśmy przesyceni pustymi wartościami i rzeczami, które nie mają znaczenia. Jesteśmy okradani z życia przez otaczający nas świat. No, ale dobra, za bardzo się rozkręcam :P
gotowy jestem
Zedrzeć z siebie twardą skórę
Szukać, błądzić, malować chmury
Jestem gotowy, aby wyjść mojego pokoiku i chociaż wiem, że pewnie nie raz zbłądzę, to lepiej zbłądzić, ale szukać, niż siedzieć i czekać na zbawienie ;) (nie w sensie religijnym no ;P) No i opuszczenie pokoiku wiąże się z porzuceniem najprostszej drogi.
Tam daleko odnajdę siebie
Tam daleko prawdę wygrzebie
Czemu prawda nie może być blisko, ehhh.
Runie mój świat, oburzę się wielce
To mnie uwolni, odpuszczą lejce
Czasem to dobrze, że cały świat tak nagle runie i można przemyśleć i zrozumieć pewne rzeczy, tak trzeba w  sumie jeśli chce się coś osiągnąć, być takim jak się chce, no ale mieszam się, przelewanie myśli nie jest moją mocną stroną :P
Co mi wpoili, nie ma już sensu
Nigdy nie miało, widzę to wreszcie
I jak już się wreszcie uwolnimy to wreszcie można zauważyć to, że tak naprawdę całe nasze dotychczasowe życie (w sensie, ze moje ;P) nie miało żadnego sensu i to wszystko takie z dupy było po prostu.

Nie wierzę, że
Baleron jest
Potrzebny mi
Bym godnie żył

Nie wierzę, bo nie lobię baleronu... :P No, ale tak na serio, to czasem to jest takie dziwne jakie rzeczy są człowiekowi niezbędne do godnego życia, ten świat to jednak jest popieprzony, a szczególnie ten kraj, no ale tu się urodziło, tu mi przyszło żyć, tu żyć będę i będzie dobrze, no :D Musi przecież :)

Nie wierzę, że
Keczup to krew
Nie boję się
Już nie nabiorę się

Ja już w sumie we wszystko co się tutaj dzieje nie wierzę ;P A z tym keczupem to nie ogarniam xD No, ale ważne aby się nie bać i uczyć się na błędach, drugi raz na to samo się nie dać nabrać.

Ten kawałek co teraz będzie lubię :) No, ale wracając do piosnki :P
Nie jestem lalką, nie chcę
Być plastikowy, nie chcę
A kto by chciał być plastikową lalką? A jednak większość społeczeństwa to takie matoły, a ja jestem jednym z nich ;)
Nie jestem piłką, nie chcę
Biec, gdzie mnie poślą, nie chcę
Wolna wola górą, a nie, że ktoś mi nakazuje jak mam żyć.
Nie jestem ścierką, nie chcę
Wycierać mebli, nie chcę
Ale jak ścierka traktowany przez innych ludzi. Czemu nie możemy być dla siebie bardziej życzliwi? Czy to naprawdę aż takie trudne?
Nie jestem ślepy, nie
Wierzyć w bzdury nie chcę 
Jakoś tak to wszystko mi się z rządem kojarzy, który to chce z nas takie ślepe i posłuszne baranki zrobić. Rób co dzień to samo, podążaj za tłumem, bądź szarym obywatelem jak reszta i mów, że jesteś wolny.

Misie są dobre
Misiaczki twierdzą, że
Niebieskie słonie
Lewitują pośród drzew
Też kiedyś byłem takim misiem i widziałem tylko niebieskie słonie i to jaki świat jest piękny i super i wszystko piękne. To w sumie dobra rzecz i fajnie tak, ale jednak nie do końca.
Misie są dobre
Niestety mylą się
Niebieskie słonie
W ich fantazjach rodzą się 

Niestety świat nie jest taki piękny jak nam się wydaje i mimo, że powinniśmy cieszyć się życiem i wszystko i niebieskimi słoniami, to musimy pamiętać, że niebieski słonie są tylko w naszej głowie i nie zatracać się w tych ochach i ichach ;)

Gdy pył opadnie
Zobaczysz, że
Nie ma bąków
Więc żaden nie mógł ugryźć cię
Wszędzie komary
Które wciąż chłepczą twoją krew
No i gdy cała zawierucha opadnie, gdy wreszcie wszystko się pojmie i zrozumie swoje życie, to wtedy można zauważyć tak wiele. Zauważyć jak ludzie wokół nas wyzyskują, a śmią się nazywać naszymi przyjaciółmi. Ja mam na szczęście świetnych przyjaciół, którzy nie chłepczą mojej krwi jak komary, także zostaje tylko cała reszta komarów, która chce nas wyzyskać ;)
Nie ma bata
Więc nie potrzebnie bałeś się
Koniec to koniec
Nie płacz, bo tak najlepiej jest
 I uj. Wiele rzeczy w życiu się kończy, tak bywa, ale nie ma co rozpaczać, trzeba szukać pozytywów, bo zawsze jest coś dobrego w danej sytuacji. Ja na przykład mam teraz więcej czasu na przemyślenia, zrozumiałem wiele rzeczy o sobie i pragnę się zmienić, także jest to spory pozytyw, ważniejszy niż wiele innych rzeczy, także dobrze, że wyszło tak, a nie inaczej (chociaż serducho mówi swoje ;P)
Nic tak nie dziwi, nic, jak prawda
Nic tak nie dzieli, nic, jak prawda
Nic tak nie uczy, nic, jak prawda
Nic tak nie budzi, nic, jak prawda
Nic tak nie złości, nic, jak prawda
Nic tak nie smuci, nic, jak prawda
Nic tak nie leczy, nic, jak prawda
 Nic tak nie przetrwa, nic, jak prawda

Co tu dużo komentować, sama prawda ;P Mimo, że potrafi dziwić, dzielić, złościć czy smucić, to zarazem ta sama prawda budzi, uczy i leczy. Człowiek sam często nie dostrzega pewnych rzeczy, póki nie powie mu się ich prostu w twarz i później jest "o boże, ja taki jestem, nie na pewno nie, ale jednak, to straszne, ale ja tak nie chcę". I zakorzenia się to gdzieś głęboko w świadomości i chcemy się zmienić i stać się lepszymi i jakoś tak to wychodzi.

Mój pokoik nie ma już ścianek
Nie ma dachu, ani drzwi, ani podłogi
Widzę kwiaty, chmury i ptaki
I rozumiem jaki byłem w to ubogi 

I końcówka, która pokazuje pozytywy jak to się wszystko zmieniło, jak to udało nam się uwolnić z tego naszego pokoiku i zobaczyć świat dookoła i jego piękno i wszystko rozumiemy i poznajemy jak bardzo nasze życie było ubogie, czego w nim brakowało. To taki stan całkowitego uwolnienia, gdzie wiemy co mamy zmienić i co mamy robić, gdzie wreszcie wkraczamy na prawidłową drogę, aby stać się tym kim chcemy. I ja też chciałbym wkroczyć na taką drogę, aby stać się tym kim chcę być, a nie tym kim jest mi łatwiej być.

Dziękuje za przeczytanie tego wszystkiego, pewnie się trochę mieszałem i gadałem od rzeczy, ale piszę to głównie dla siebie jak już mówiłem wcześniej ;)

Co, gdzie, jak i po co?


Jak w tytule, co, gdzie, jak i po co? czyli w jakim celu założyłem tego bloga i co tutaj będę pisał i tak dalej i tak dalej.

Ostatnio nastąpiły zmiany w moim życiu, rozstałem się z dziewczyną, ale miałem dzięki temu okazję zrozumieć i przemyśleć całe swoje życie, rozmowa z nią bardzo mi pomogła. Dzięki temu zrozumiałem jedną, kluczową rzecz. Nie jestem człowiekiem jakim chcę być, ale takim jakim jest łatwiej być.  To zdanie będzie myślą przewodnią całego tego bloga, piszę to wszystko głównie dla siebie, bo łatwiej przelać gdzieś swoje przemyślenia niż kłębić je w swojej głowie. Jeśli cos jest niepoprawnie gramatycznie, zagmatwane lub nie po kolei, to zasada jest prosta - macie pecha :) Chcę się zmienić, chcę poprawić w sobie te rzeczy, które mi się nie podobają, które sprawiają, że nie akceptuję się, bo póki nie zaakceptuję siebie w pełni, to nie mogę oczekiwać, że inni mnie zaakceptują. Mam tutaj na myśli zmiany zarówno fizyczne jak i psychiczne, jedną z takich rzeczy jest pozbycie się tak zwanego słomianego zapału, myślę, że pisanie tutaj będzie dla mnie dobrym treningiem ;)

Rzeczy tutaj będą raczej bardziej niż mniej osobiste, no i oczywiście niepoukładane, ale ciężko, aby kłębowisko myśli było poukładane ;P Co tam jeszcze tutaj będzie? Sam w sumie nie wiem, to wszystko co mi będzie łaziło po głowie, wszystkie moje kiełbie we łbie :) Nie chce mi się dalej pisać tego posta, ale lenistwo to rzecz zła, także spróbuję coś jeszcze wymodzić, aby tak jakoś dłużej było :P O, pewnie sobie jeszcze podefiniuję i porozkminiam różne pojęcia i chciałem sobie pointerpretować piosenki Kabanosa, bo ostatnio strasznie mi chodzą po głowie, a nakręcają mnie dosć pozytywnie do świata i do wszystkiego.

Jeśli chcecie coś komentować, to niech to będą komentarze z sensem, w sensie, że wasze przemyślenia, które w sumie mogą nie mieć sensu tak jak moje, no ale w sumie mogą jak się spróbuje doszukać w nich sensu, nie ma sensu kupować kredensu no. Pierdoły będę usuwał i już no :P

No i nie wiem, koniec i bomba, kto nie czytał ten trąba!

Początek


No dobra, to tak sobie zdecydowałem, że założę sobie bloga, bo moje lubiebobry.pl umarły śmiercią naturalną, a chcę gdzieś pisać, aby pozbyć się swojego "słomianego zapału" :P

Jeśli dostałeś ode mnie link do tego miejsca, to gratulacje, to znaczy, że nawet w miarę Cię lubię ;P Jeśli znalazłeś tego bloga przypadkiem, to współczuję i dobrze radzę nie czytaj i nie ryj sobie bani :)

No, ale może wypadałoby się przedstawić czy coś takiego. Jestem Paku, mieszkam  we Wrocławiu i tak sobie tutaj żyję i fokle. Ostatnio miałem w życiu trochę cięższy okres i tak ogólnie dużo rozmyślałem i postanowiłem napisać tutaj co i jak, ale o tym później :) Jestem bezrobotny, nie mam szkoły, ani żadnych planów czy też perspektyw na życie. Fajnie, co? :) No, a póki co to tańczę boso w krzakach i razem z wiatrem latam, degustując w smakach unoszę się na łaskotkach róży i wypijam nektar z purpurowej letniej burzy :P

To tak to w skrócie wygląda, no :)

Pozdrawiam mamę :)