Trochę mnie tutaj nie było. Mogę się niby usprawiedliwiać, że nie miałem czasu pisać, że miałem dużo rzeczy na głowie, ble ble ble, ale nie o to chodzi. Po prostu ostatnio nie miałem czasu na jakieś poważniejsze przemyślenia to i nie było o czym pisać ;) No, ale po kolei.
Znalazłem pracę. Nie jest to praca wszech-czasów, ale póki co jest i to jej największy plus. Pracuję w firmie robiącej inwentaryzacje. Do tej pory byłem na dwóch inwentaryzacjach, raz w Opolu w Decathlonie, a raz na bielanach w Decathlonie. Praca ogólnie jest całkiem fajna, chociaż godzin mi mało wyszło, no i jest to raczej dorywcza praca, także przydałoby się jakąś drugą znaleźć do kompletu ;) W zeszłym tygodniu w środę miałem szkolenie, a w piątek rano jechałem do Szczecina, także na tym skupiały się moje myśli. No właśnie, jak mowa o Szczecinie. Byłem w weekend na koteiu, jest to taki ogólnopolski, ogólnoświatowy może raczej, turniej w legendę pięciu kręgów, czyli karciankę w którą gram, wygrany oprócz tony nagród ma możliwość wpływu na dalszą historię rokuganu, ble ble ble. Tak się składa, że jakimś cudem wygrałem. Poziom mojego podekscytowania z tego powodu jest na tyle duży, że o niczym innym ostatnio nie myślę w sumie :P Ogólnie finały to było tak stresujące przeżycie, że o kurna ja pitolę i jeszcze bardziej :D
Jakoś tak w niedzielę w nocy wróciłem do Wrocławia, w sumie w poniedziałek już, odespałem, przeżyłem dzień, później na nockę, w środę znów na nockę i tydzień jakoś minął. Kompletnie nie miałem siły i ochoty na myślenie, no ale zbliża się weekend, także mam wielką nadzieję, że uda mi się skleić zlepek moich myśli w coś konstruktywnego :)
Tyle na dzisiaj :)
HIDA!!!!